MIĘDZY ŚWIATEM A ZAŚWIATEM

 

Tak się ciekawie złożyło, że najnowszą książkę Katarzyny Jackowskiej-Enemuo przeczytałam kilka dni przed końcem roku – w tym czasie nieco „magicznym”, w którym stare przechodzi w nowe, w którym doświadczenia przeszłych dwunastu miesięcy konfrontują się z nadzieją i oczekiwaniami wobec tego, co przyniesie Nowy Rok. Motyw przejścia lub czasowego bycia pomiędzy jedną rzeczywistością a drugą tworzy tkankę, z której powstały opowieści ukryte pod znaczącym tytułem Między światem a zaświatem. Autorka zaprasza czytelnika do odwiedzenia piątej strony świata, do zapoznania się z przewodnikami, którzy znają drogi do tego wymiaru, do oswojenia lęku przed śmiercią. A my bez chwili wahania przyjmujemy zaproszenie, rozpoczynamy tę intrygującą podróż i z ciekawością odkrywamy kolejne opowiadania.

Na początek dowiadujemy się, że „pomiędzy światem i zaświatem są cieniutkie jak pajęcza nitka granice”. Coś w tym jest, prawda? My sami nosimy w sobie przeczucie, że obok nas jest coś jeszcze. Że zaświat przenika naszą rzeczywistość i od czasu do czasu daje znać o swoim istnieniu. Robi to w niezwykle subtelny i delikatny sposób – tak ulotny, że w rozpędzonym świecie tu i teraz trudno poczuć to tchnienie. A jednak zaświat jest i był zawsze. W różnych wierzeniach i religiach inaczej go postrzegano i inaczej wyznaczano „przejścia graniczne”. Różne imiona nosili także przewodnicy znający drogę na „tamtą stronę”. Dzięki kolejnym opowiadaniom mamy okazję poznać zarówno miejsca, jak i ludzi-nieludzi, którzy zaświat znają wyśmienicie i potrafią do niego zaprowadzić, gdy zajdzie taka potrzeba. Nie obawiajcie się. To nie kolejny bestiariusz od A do Z. Nie ma tu mowy o zmorach, strzygach czy upiorach. Autorka podkreśla, że te i inne „paskudztwa powstają głównie z naszego strachu”. A mieszkańców zaświata nie należy się bać.

Zanurzamy się zatem zaintrygowani w opowieści o Drzewie Świata, o Leszym (opiekunie lasów), o Żmiju – strażniku bramy między tym a tamtym światem. Dowiadujemy się, jaką mocą dysponował dziad – tułacz, posłaniec i pomocnik. Poznajemy zupełnie nowe oblicze Świętego Mikołaja (!), któremu bardziej po drodze jest z wilkami niż z reniferami. Spotykamy Pszczołę przewodniczkę, która w swym malutkim ciele mieści ogromną dawkę symboliki. Każde opowiadanie kończy się rozdziałem „dla dociekliwych”, gdzie swój dom znalazły dodatkowe ciekawostki związane z danym miejscem czy postacią. Jakie imiona w innych kulturach noszą poszczególni strażnicy lub przewodnicy? Jak postrzegano ich dawniej? Co z pradawnych wierzeń pozostało do dziś? Ostatnie strony należą do pieśni, które pozwalają wczuć się w każdą z opowieści. Przez rymowane, ciągle powtarzane strofy wiodą czytelnika w głąb tekstu. Dla jeszcze dociekliwszych znalazł się na końcu bonus w postaci słownika dziwnych nazw. Wyjaśnia on takie terminy jak Nawia czy Wyraj.

Bardzo podoba mi się ta podróż po religiach, tradycjach, obyczajach, klechdach, rytuałach i różnych sposobach postrzegania duchowej rzeczywistości. To od nas, czytelników zależy, jak odbierzemy ten tytuł. Fabuła i szata graficzna tej książki niczego bowiem nie narzucają, ale pozostawiają odbiorcy szerokie pole do samodzielnej interpretacji i odniesienia do osobistych przeżyć. Zachęcają do zagłębiania się we własną wiarę, przestudiowania, co sami myślimy o zaświecie (czy też świecie niematerialnym). Tradycyjne obrazy i motywy możemy plastycznie nagiąć do naszych doświadczeń i przekonań, a także skonfrontować je z przeżyciami innych ludzi. A wszystko po to, aby zatrzymać się na moment i zadumać, aby spróbować zrozumieć, aby leczyć duszę, gdy śmierć kogoś bliskiego pozostawi wyrwę nie do przekroczenia…

Tytuł ten znalazł swoje miejsce w naszej biblioteczce zaraz obok Tkaczki chmur. Te książki-sąsiadki mają ze sobą wiele wspólnego i doskonale się uzupełniają. Polecamy!

Między światem a zaświatem

Tekst: Katarzyna Jackowska-Enemuo

Ilustracje: Nika Jaworowska-Duchlińska

Wydawnictwo: Albus 

Liczba stron: 112

#albus #wydawnictwoalbus #międzyświatemazaświatem #współpracareklamowa