PRZESTRZENNA PRZYGODA

 

Książkę Kaori Takahashi wypatrzyłam już w zapowiedziach u Dwóch Sióstr. Cierpliwie czekałam, aż pojawi się w księgarniach. „Popis architektury książki”, „książka rozkładanka”, „przestrzenna przygoda” – te opisy działały na moją wyobraźnię. Jak się później okazało, moja wyobraźnia spłatała mi figla. Ale o tym za chwilę.

Historia jest prosta. Dziewczynka wraca ze szkoły i szuka swojego ukochanego misia. Gdy nie znajduje go we własnym mieszkaniu, udaje się na poszukiwania i puka do kolejnych drzwi w kamienicy. Wchodzi na coraz wyższe piętra, pyta swoich sąsiadów, czy nie widzieli jej przytulanki. Nikt jednak nie potrafi pomóc dziewczynce. Co ciekawe – w swych poszukiwaniach nie jest sama. Z podwórka przybiega na pomoc kotek. Później z każdego mieszkania do dziewczynki dołączają kolejni, czasem nieco dziwni pomocnicy. Podróż z każdym piętrem staje się coraz bardziej magiczna. Odwiedzane mieszkania przestają przypominać zwykłe wnętrza. Towarzyszami dziewczynki zostają coraz dziwniejsze zwierzęta, rośliny i przedmioty. Ma się wrażenie, że to już nie jest prawdziwa kamienica. To przestrzeń wprost z dziecięcej wyobraźni. Nierealna i przekraczająca wszelkie schematy. Dlatego nie dziwi akwarium, las czy domek Świętego Mikołaja zamiast zwykłego mieszkania.

Ciekawe jest również zderzenie japońskiej kultury z naszą. Dlaczego niektóre mieszkania wyglądają tak dziwnie? Skąd taki wyraz twarzy u tego sąsiada? Czemu Ci ludzie są tak dziwnie ubrani? Wspólna zabawa z książką Kaori Takahashi prowadzi małych czytelników w wirtualną podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni.

Każda strona wypełniona jest szczegółami. Młodszy synek nie wyłapuje jeszcze wszystkich detali. Jego najbardziej cieszy rozkładanie całości na podłodze. Tak, tak – tej książki nie da się oglądać inaczej. Potrzebna duża, najlepiej twarda powierzchnia. A zatem czytanie na dobranoc odpada. Starszak natomiast świetnie się bawi zarówno formą (rozkłada z takim samym zapałem, co młodszy brat), jak i treścią, wynajdując wszystkie szczegóły kolejnych mieszkań.

Puk, puk! to majstersztyk pod względem konstrukcji. Po opisach w sieci sądziłam, że to będzie publikacja… 3D. Myślałam, że strony w jakiś sprytny sposób rozłożą się i stworzą pudełka-mieszkania, a kamienica urośnie w górę niczym wieża z klocków. I tu właśnie moja wyobraźnia spłatała mi figla. Ponacinane strony rozkładają się, ale nie tworzą konstrukcji przestrzennej. Całość została jednak tak sprytnie zaprojektowana, że dziecko „buduje” kolejne piętra budynku, a potem może pomóc dziewczynce i jej towarzyszom zejść po rozwijanych schodach. A na koniec – wisienka na torcie. Trzeba tak złożyć całość z powrotem, aby zmieściła się do kartonowego pudełka. To nie lada wyzwanie dla małych rączek. Czasem z pomocą musi przyjść starszy brat.

Książeczka-niespodzianka, idealna na deszczowy dzień, dobra na oryginalny prezent. Tak niewielka, a jednak spora. Uwielbiamy i polecamy!

Puk, puk!

Tekst i ilustracje: Kaori Takahashi

Wydawnictwo: Dwie Siostry

Liczba stron: 42