PIERWSZE LISTY OD FELIKSA

W naszych biblioteczkach szczególne miejsce zajmują listy pisane przez pluszowego zająca o imieniu Feliks. Kolejne części zbierające tę nietypową korespondencję towarzyszyły moim chłopcom, gdy byli mali. Z chęcią sięgamy do tych tytułów również teraz. Kolekcja nie byłaby jednak kompletna, gdyby na naszym pokładzie nie pojawiły się najnowsze Pierwsze listy od Feliksa. I choć jest to pozycja skierowana do najmłodszych dzieci – moi wielbiciele pluszowego podróżnika przyjęli ją z zainteresowaniem. Tekstu mniej, lecz atmosfera ta sama.

Ta niewielka, kartonowa książeczka wpisuje się w klimat wytworzony przez jej „starsze siostry” (recenzje poprzednich części tu i tu). Formuła listów została zachowana, jednak sposób ich wydania dostosowano do rączek zdecydowanie młodszego odbiorcy (2+). Nie ma tu kopert z delikatną, papierową zawartością. Są za to kartonowe klapki imitujące prawdziwe listy. Maluch z łatwością może je otworzyć i wsłuchać się w opowieść. W krótkich tekstach znalazło się sporo wyrazów dźwiękonaśladowczych, prostych zagadek, pytań, zadań zachęcających do aktywnego „czytania” i łatwych do przyswojenia historyjek. Najciekawsze jest jednak to, że tym razem Feliks nie pisze listów do Zosi. Pisze je do… Ciebie, mały czytelniku! Chce Ci przekazać ciekawostki z podróży nad morze, wyprawy balonem, afrykańskiej sawanny i egzotycznej wyspy.

Cała korespondencja przetrwa niejedno wertowanie. Ta pięknie wydana kartonówka posiada uszlachetnienia na okładce, przyjemne w dotyku tłoczenia na papierze „okienek-listów”, a każdą rozkładówkę wypełniają dwa rodzaje ilustracji: bardziej szczegółowe, pokazujące miejsce, w którym aktualnie przebywa Feliks, oraz nieco prostsze rysunki „stworzone” kredkami przez zajączka. Duża czcionka sprawdzi się wśród początkujących czytelników, a całość może stać się idealnym preludium do lektury pozostałych części. Polecam!