O HELENCE, KTÓRA NIE CHODZIŁA DO SZKOŁY

 

Współczesny świat pędzi jak szalony. Czas kołowy już dawno ustąpił miejsca czasowi liniowemu, który mknie jak błyskawica, pozornie nie pozostawiając nam wyboru. Musimy mknąć razem z nim. Musimy… Ale czy na pewno? Są przecież takie chwile, gdy zwalniamy, a nawet stajemy w miejscu i dopiero wtedy czujemy, że jesteśmy. Czujemy, że żyjemy naprawdę. Dostrzegamy cykl pór roku, który rządził przecież ludzkim życiem od zarania dziejów. Później znowu wpadamy w wir codzienności i trudno nam wcisnąć hamulec. Na szczęście są narzędzia, które pomagają się zatrzymać. Takim wyciszającym środkiem jest na przykład dobra książka – najlepiej taka, która otula przyjemnym ciepłem, koi zmysły, rozbudza wyobraźnię i pozwala na podróż do krainy dzieciństwa. W tej recenzji zapraszam Was do wnętrza takiej publikacji. Poznajcie Helenkę, „która nie chodziła do szkoły”…

Akcja tej uroczej książki, stworzonej przez Annę Marszałek i bajkowo zilustrowanej przez Antoninę Chmielewską-Meryndę, dzieje się tu i teraz. To czasy współczesne, choć czytając kolejne akapity, ma się wrażenie, że cofamy się o dobre kilkadziesiąt lat. Czujemy się niemal jak w Bullerbyn, Katthult lub na Zielonym Wzgórzu. Wszystko za sprawą atmosfery, która panuje w domu głównej bohaterki – małej Helenki, która w tym tytule staje się naszą przewodniczką. Dziewczynka opowiada o swojej rodzinie, o edukacji domowej, zabawach, wyjazdach, istotnych wydarzeniach, a my zatapiamy się w ten świat, wyciszamy się i chłoniemy każde zdanie.

Układ rozdziałów odnosi się do pór roku. Razem z Helenką rozpoczynamy nowy rok szkolny… w domu. Podglądamy zwykłą-niezwykłą codzienność małej bohaterki i jej rodziny. Nie brakuje nawiązań do polskiej tradycji, religii, zwyczajów, które są pieczołowicie pielęgnowane. Czas kołowy wychodzi tu na plan pierwszy, a Helenka, jej rodzeństwo i rodzicie wiedzą, jak się w nim poruszać. Jesienią zbierają grzyby, a z kolorowych liści robią bukiety. Zimą celebrują czas Adwentu, uczą się adresować kartki i korzystać z poczty. Realizują również ciekawe projekty edukacyjne, które później prezentują podczas egzaminów zdawanych w zwykłej szkole. Wiosną zajmują się ogródkiem i poznają tajniki hodowli roślin. Niemal każde wydarzenie może stać się cenną lekcją. Zajęcia z przyrody na łonie natury. Dawka historii w skansenie lub muzeum. Łyk literatury podczas pikniku. Wszystko „przy okazji” i nic na siłę. Choć Helenka oraz jej bracia i siostra mają również czas wyznaczony na „typowe” lekcje przy domowym stole, nie ma tu ani grama nudy, rutyny czy sztywnych ram zabijających kreatywność. Cały świat dookoła, wspomagany cennymi wskazówkami i informacjami podpowiadanymi przez mamę czy tatę, staje się szkołą, do której chce się chodzić.

Nauka, beztroska zabawa, obowiązki, relaks, podróże, budowanie relacji, zwykła codzienność, niecodzienne zdarzenia… Wszystko splata się tu w jedną, spójną całość. Nie brakuje pracy, nie brakuje też wspólnych chwil przy kominku. Czuć miłość i wzajemną troskę. Kolejne strony są przesiąknięte tą atmosferą, która udziela się również czytelnikowi… Nurkujemy w tę krainę łagodności. Niemal zapominamy, że to rodzina ze współczesnego świata. Jednak wnikliwy czytelnik z pewnością dostrzeże drobne sygnały, które pozwalają zakotwiczyć fabułę w znanej nam codzienności (okładka książki z kultową zieloną gąsienicą, praca taty, odwołanie do tytułu, w którym pewna dziewczynka weszła do szopki…). Helenka i jej bliscy pokazują, że funkcjonując w dzisiejszym świecie, można żyć inaczej, można być bliżej Boga, bliżej siebie i natury. Udowadniają, że małe gesty i czyny robią wielką różnicę. Kreują swoją rzeczywistość, która nie przystaje do krzykliwej nowoczesności.

Opowieść została okraszona cytatami z wierszy, przepisami (idealnymi do wypróbowania po zakończonej lekturze), a także ilustracjami, w które można wpatrywać się godzinami. Każda grafika aż kipi od szczegółów, które tworzą wyjątkową, przytulną atmosferę. Kaflowy piec w salonie stanowi centralny punkt, wokół którego gromadzą się mieszkańcy domu. Klimatyczna kuchnia pozwala niemal poczuć zapach gotującej się zupy czy smak konfitur zamkniętych w słoikach…

Całość została wydana w absolutnie fantastyczny sposób. Twarda oprawa posiada okleinę, które imituje materiał. Kolorowa wyklejka zwiastuje botaniczną tematykę niektórych akapitów. Elegancki papier i szyty grzbiet wieńczą dzieło.

Bardzo, bardzo gorąco polecam ten tytuł Waszej uwadze. Jeśli chcecie się zatrzymać, jeśli marzycie o chwili wytchnienia i zatopienia w dobrej lekturze. Jeśli pragniecie historii, która ogrzewa niczym herbatka z sokiem malinowym w zimowy dzień – tak książka jest dla Was. Anna Marszałek stworzyła czułą opowieść, która zapada głęboko w serce, rozbudza tęsknotę za takim życiem w pełni, a także motywuje do wyregulowania i dostrojenia własnej codzienności do tej kojącej częstotliwości.

Książka do kupienia tu: https://niebieskaweranda.pl

O Helence, która nie chodziła do szkoły

Tekst: Anna Marszałek

Ilustracje: Antonina Chmielewska-Merynda

Wydawnictwo: Niebieska Weranda 

Liczba stron: 104

Współpraca reklamowa

Czy ta recenzja okazała się przydatna? Chcesz, aby więcej wpisów tego typu pojawiło się na Oceanie Baśni? Zapraszam do wsparcia! Kawa to zawsze dobry pomysł 🙂!

buycoffee.to/oceanbasni

buycoffee.to/oceanbasni