NIEZAPOMNIANE PSOTY EMILA
W dzieciństwie uwielbiałam oglądać serial o przygodach Emila ze Smalandii. Te wszystkie afery i psoty, które praktycznie „działy się same”, ten charakterystyczny krzyk tatusia po każdym nowym wybryku syna. Teraz mam okazję czytać historyjki o Emilu moim własnym „Emilom”.
Do naszej biblioteczki trafiła właśnie obrazkowa wersja opowiadań o psotnym mieszkańcu Lönnebergi. Astrid Lindgren wybrała do tej książeczki najbardziej popisowe akcje małego Emila. Całość zilustrował Björn Berg wypełniając każdy rysunek sporą dawką humoru.
Wraz z Emilem przenosimy się w czasie na typową szwedzką wieś z początku ubiegłego stulecia. Katastrofa goni katastrofę, ponieważ chłopiec nie potrafi spędzić choćby jednego dnia spokojnie. Wciąga swoją siostrzyczkę Idę na maszt, wyjada kiełbasę zarezerwowaną dla gości, wkłada sobie wazę do zupy na głowę i nie może jej ściągnąć. Jakby tego było mało, zajada się wiśniami, które zostały po zlaniu wina, i karmi nimi swojego prosiaczka i koguta. Wydaje się, że gorzej już być nie może, ale wszystkie wcześniejsze psoty to jedynie preludium. Emil zastawia pułapkę na myszy, w którą łapie się jednak… tatuś, a konkretnie jego duży palec u nogi. Kolejne wydarzenia budują w dorosłym czytelniku współczucie dla rodziców Emila. Wydaje się, że stolarnia, w której ojciec po każdym wybryku zamyka syna, nie spełnia swojej roli. Zamiast być miejscem odbywania kary, staje się miejscem twórczości. Emil struga w niej kolejne drewniane ludziki, których piętrzące się rzędy wskazują na ilość popełnionych psot i kolejnych „odsiadek” (dokładnie 369). Czy jest coś pocieszającego w całej historii urwisa ze Smalandii? Oczywiście! Emil nigdy nie powtarza swoich wybryków. Pod tym względem jest bez zarzutu. Wymyśla po prostu nowe figle doprowadzając rodziców do wybuchów złości, a czytelników do wybuchów śmiechu.
Połączenie zabawnych ilustracji prezentujących życie na smalandzkiej wsi z krótkimi tekstami i rymowanymi piosenkami sprawdza się znakomicie. Książeczka ma podłużny format, twardą oprawę i dużą czcionkę, dzięki której mój starszy „Emil” będzie mógł niedługo samodzielnie czytać o małym psotniku z Lönnebergi.
Musimy zgromadzić kolejne części przygód Emila. Chłopcy proszą o więcej, a to dla mnie znak, że na półkach Oceanu zagościła właśnie kolejna perełka.
Ach, ten Emil
Tekst: Astrid Lindgren
Ilustracje: Björn Berg
Wydawnictwo: Zakamarki
Liczba stron: 32