HISTORIA MAŁEJ POPIELICY

 

Nowy Rok – nowa porcja recenzji. Zaczynamy od dwóch pięknie wydanych historii o pewnej małej popielicy, która najpierw nie mogła zasnąć, a później nie chciała się obudzić. Przed nami wiele poranków i wieczorów, które zapewne będą miały dużo wspólnego z przygodami bohaterki stworzonej przez duet Sabine Bohlmann – Kerstin Schoene. Zapraszam na Ocean Baśni.

Historia małej popielicy, która nie mogła zasnąć

Nadeszła jesień. Czas na zimowy sen. Mała popielica nie mogła jednak zasnąć. Mama tłumaczyła jej, że to łatwe, że tak robią prawdziwi przedstawiciele ich gatunku. Cóż z tego, skoro mała popielica była zbyt rozbudzona, aby powędrować do krainy snu. Nie pomogły porady lisa dotyczące liczenia owieczek (zresztą lis zasnął przy tej czynności). Nic nie zdziałała kołysanka śpiewana przez słowika, który sam również pogrążył się we śnie. Na nic zdały się wątpliwe wyścigi ze ślimakiem, aby nieco zmęczyć mięśnie. Nie przydały się opowieści sowy. Nie poskutkowała zmiana pozycji do snu, zasugerowana przez nietoperza, ani wtulenie się w ulubioną przytulankę (sposób proponowany przez niedźwiedzia). Wszystkie zwierzęta szybko zasypiały po wprowadzeniu własnych porad w czyn, lecz mała popielica nadal czuwała. Szybko doszła do wniosku, że być może nie jest prawdziwą popielicą. A skoro tak – miała przed sobą siedem miesięcy na robienie samych cudownych rzeczy. Popielica zaakceptowała własną odmienność, a wtedy spłynęły na nią spokój i radość. Zapewne domyślacie się, jak zakończyła się ta historia. Nic nie podpowiadam, lecz mogę z całą pewnością stwierdzić, że… u nas bywa podobnie, a problemy z zasypianiem rozwiązują się szybciej, niż może się wydawać.

Historia małej popielicy, która nie chciała się obudzić

Wiosna puka do norki popielic. Wszystkie budzą się i przeciągają. Wszystkie oprócz bohaterki znanej nam z pierwszej części. Kto chciałby wstawać, gdy pod powiekami krążą sny o lataniu i kąpieli w czekoladowym torcie? Scenariusz się powtarza. Przychodzą kolejne zwierzęta i próbują własnymi metodami obudzić małego śpiocha. Wiewiórka, jeżyk, zając, świetliki, dzięcioł a nawet skunks (scena z jego udziałem spodobała się moim chłopcom najbardziej 😉 ) bardzo się starają, lecz popielica nadal śpi. Postanawiają zatem przywitać wiosnę i zostawiają naszą bohaterkę samą. Zapada cisza, która aż dzwoni w uszach, a wszechogarniająca pustka obejmuje w posiadanie norę i wkrada się do legowiska popielicy. Historia ta posiada oczywiście szczęśliwy finał. Wszystko ma swoje miejsce i czas, a mały czytelnik (i nie tylko on) z pewnością uśmiechnie się w trakcie lektury ostatnich wersów.

W przygodach małej popielicy odnajdą się niesforne, rozbrykane nocne marki i niepoprawne śpiochy, które ciężko wyciągnąć z łóżek. Słodkie ilustracje przyciągają wzrok. Spójrzcie choćby na niebieski kocyk w białe kropki i jego urokliwą właścicielkę. Obydwa tytuły zostały starannie wydane (twarda oprawa, szyty grzbiet, kredowy papier). Będą idealne dla maluszków w wieku przedszkolnym. Polecam!

Historia małej popielicy, która nie mogła zasnąć

Historia małej popielicy, która nie chciała się obudzić

Tekst: Sabine Bohlmann

Ilustracje: Kerstin Schoene

Tłumaczenie: Jowita Maksymowicz-Hamann

Wydawnictwo: Mamania

Liczba stron w każdym tomie: 32