O PODRÓŻOWANIU INACZEJ

 

Cudowna książeczka do wzruszania się. Cudowna książeczka do przywoływania wspomnień. Cudowna książeczka do podejmowania ważnych tematów. Zdecydowanie jesteśmy fanami twórczości Benji’ego Daviesa. Po Moim wielorybie (recenzja tu) przyszedł czas na kolejną nowość tego autora – wydaną przez Znak Emotikon Cudowną wyspę dziadka.

Pewnego dnia Syd odwiedza dziadka, która mieszka w niewielkim domku na tyłach rodzinnego ogrodu. Staruszek zaprasza chłopca aż na strych wypełniony różnymi sprzętami i pamiątkami z dalekich podroży. Dziadek, gotowy do drogi (choć chyba w spodniach od piżamy), pokazuje wnukowi tajemnicze drzwi. Syd naciska klamkę i okazuje się, że obydwaj znajdują się na wielkim statku pośród oceanu dachów. Ruszają w rejs. Towarzyszy im szary kotek dziadka. Po pewnym czasie dopływają do pięknej, egzotycznej wyspy. Tu dziadek i Syd schodzą na ląd (co ciekawe, staruszek nie potrzebuje już podpierać się laską), znajdują domek wśród drzew, remontują go dzięki pomocy tropikalnych zwierząt i spędzają miło czas. W końcu przychodzi jednak chwila rozstania. Dziadziuś oznajmia, że musi zostać na wyspie. Sydowi jest przykro. Wie, że będzie tęsknił. W końcu chłopiec wyrusza w powrotną drogę zabierając ze sobą kotka. Dziadek i egzotyczni przyjaciele machają mu na pożegnanie. Syd bezpiecznie dociera do domu, a następnego dnia idzie do domku dziadka. Wszystko jest idealnie wysprzątane, na strychu nie ma już pamiątek z podróży. Nie ma również metalowych drzwi prowadzących na statek. Czy to był sen? Czy rejs z dziadkiem na egzotyczną wyspę miał miejsce? Nagle chłopiec słyszy stukanie w okno, otwiera je i znajduje na parapecie coś, co pomaga mu wierzyć, że cała podróż nie była jedynie tworem jego wyobraźni.

Ilustracje – w całej stylistyce podobne do tych z Mojego wieloryba – są wypełnione szczegółami i feerią barw. Tej jedynej w swoim rodzaju kreski nie da się nie lubić. Syd, jego dziadziuś, mały kotek czy pomarańczowy orangutan od razu wzbudzają sympatię czytelnika. Lubimy wyszukiwać różne detale, które niosą ze sobą dodatkową treść. Zobaczcie na przykład ilustrację ze strony tytułowej – obraz przedstawia wyspę, na którą dziadek zabrał Syda. Można przypuszczać, że staruszek od dawna wiedział, że czeka go „przeprowadzka” w to konkretne miejsce. A może już kiedyś odwiedził ten tropikalny raj? Zobaczcie również obrazek na sztaludze, gdy Syd wchodzi do domku dziadka – poznajecie ten statek? Starszak wyłapał też od razu nawiązanie do naszego ulubionego Mojego wieloryba. Wiecie, o którą ilustrację chodzi?

Syd biegnie do domku dziadzia

Dziadek i Syd na strychu

Dom-statek pośród oceanu dachów

domek na wyspie

Dziadek i Syd skaczą z wodospadu

Po pierwszym czytaniu starszak spojrzał na mnie i zapytał poważnym tonem: „Mamo, a czemu tak? Co się stało z dziadziem?” Zastanawiałam się, czy treść tej książeczki zostanie przyswojona bez dodatkowych pytań, czy właściwy sens nie zniknie czasami gdzieś pod przykryciem stworzonym z pięknych ilustracji. Okazuje się, że niepotrzebnie zaprzątałam sobie głowę takimi myślami. Dzieci rozumieją i wiedzą czasem więcej niż podejrzewamy. Synek w lot pojął, że to nie jest tylko opowieść o niezwykłej, baśniowej podróży statkiem-domkiem na egzotyczną wyspę. To historia o przemijaniu, ukazująca sposób, w jaki dziecko poradziło sobie z odejściem kochanej osoby. Bajkowe przedstawienie całkiem poważnej sytuacji w mig trafiło do serca mojego małego czytelnika i otworzyło nam drzwi do całkiem dorosłych rozmów.

 

Cudowna wyspa dziadka

Tekst i ilustracje: Benji Davies

Wydawnictwo: Znak Emotikon

Liczba stron: 32