MAŁE SÓWKI

 

Wreszcie mamy je na swoim pokładzie! Małe sówki w polskim tłumaczeniu. Książeczka Martina Waddella, wydana w 1992 roku, koncertowo zilustrowana przez Patricka Bensona, ukazała się właśnie w wydawnictwie Mamania. Dodaję ją do biblioteczki przedszkolaka i zapraszam na recenzję.

Lęk separacyjny to naturalny element w rozwoju malucha. Niepokoi rodziców zatroskanych o swoje pociechy. Po pewnym czasie, gdy dziecko jest coraz starsze, to uczucie znika. Okazuje się, że strach ma wielkie oczy – zupełnie jak te u małych sówek z książki Martina Waddella.

Trzy malutkie sówki budzą się w nocy i zauważają, że ich mama zniknęła. Starsze rodzeństwo próbuje racjonalnie wytłumaczyć jej nieobecność, ale najmłodsza sówka o imieniu Bill uparcie powtarza, że chce do mamy. Trwa to dłuższą chwilę, aż w końcu mama pojawia się w gnieździe i jest zdziwiona zamieszaniem, jakie wywołały jej dzieci. Przecież zawsze wraca. No tak! Sówki przypominają sobie wszystkie poprzednie noce i wiedzą, że mama ma rację. Strach mija, a malutki Bill kwituje całe wydarzenie rozbrajającym „Kocham Cię, mamo”. Wszystko dobrze się kończy.

Doskonale pamiętam moment, gdy zostawiałam pierwszy raz moje maluchy pod czyjąś opieką. Był lęk, ale to naturalne uczucie po pewnym czasie ustąpiło miejsca spokojnej pewności. Przeszliśmy przez ten etap zwycięsko, choć nie bez trudniejszych chwil…

Historia Małych sówek jest piękna, ale to ilustracje nie pozwalają oderwać oczu od tej książeczki. Niesamowite, ciemne barwy, drobne kreseczki tworzące ptasie pióra, korę drzew czy fakturę liści. Szata graficzna stworzona przez Patricka Bensona zachwyca. Gorąco polecam!

 

Małe sówki

Tekst: Martin Waddell

Ilustracje: Patrick Benson

Wydawnictwo: Mamania

Liczba stron: 32